Sprawa organizacji Środowiskowego Domu Samopomocy w Sąpłatach trafiła na wokandę. Obydwie strony sporu wiele ryzykują. Nad niedoszłym organizatorem wisi widmo egzekucji komorniczej, a nad dźwierzuckim samorządem groźba uszczuplenia budżetu o ponad 300 tys. złotych. Do ostrego starcia w tej sprawie doszło podczas ostatniej sesji rady gminy.

Awantura o Sąpłaty

KTO WINIEN

Przypomnijmy, że latem ubiegłego roku przetarg na organizowanie środowiskowego domu samopomocy wygrała fundacja "Veritas". Placówka dla osób niepełnosprawnych z terenu gminy miała się mieścić w użyczonych fundacji na okres dwudziestu lat obiektach ośrodka wypoczynkowego "Silezia" w Sąpłatach. Pieniądze na ŚDS gmina pozyskała w ramach dotacji celowej z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Zgodnie z planem, placówka miała rozpocząć działalność z początkiem grudnia 2006 roku. Do tego jednak nie doszło. Fundacja nie zdążyła wykonać na czas wszystkich prac przystosowujących ośrodek do nowej funkcji. Co do powodów opóźnienia obydwie strony podają różne wersje. Władze fundacji uważają, że nie były w stanie sfinalizować prac remontowych ze względu na niewypłacenie przez gminę niezbędnych środków, natomiast gmina broni się, że pieniędzy przekazać nie mogła z powodu niskiej wiarygodności i braku zabezpieczenia finansowego ze strony partnera. Ostatecznie wójt Tadeusz Frączek umowę rozwiązał, a sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Olsztynie.

O PREZENTACH I GŁUPOCIE

Pretekstem do burzliwej dyskusji podczas sesji była decyzja rady, która nie wyraziła zgody na zdjęcie z budżetu na rok 2007 pieniędzy przeznaczonych na środowiskowy dom samopomocy. Stosowna uchwała zmieniająca budżet miała być jedynie formalnym przypieczętowaniem zmniejszenia planu finansowego gminy o dotację, którą zgodnie z ustawą o finansach publicznych samorząd musiał zwrócić do Urzędu Wojewódzkiego. Według radnej Kazimiery Klobuszeńskiej zmiana w budżecie byłaby błędem, ponieważ istnieje możliwość ponownego pozyskania dotacji w roku 2007.

- Potraktujmy ją jako prezent. A najgorsza rzecz, jaką można zrobić, to go oddać - tłumaczyła stanowisko rady Kazimiera Klobuszeńska.

Skarbnik Agata Lenkiewicz zarzuciła radnym, że ich postawa dowodzi zupełnej ignorancji w dziedzinie prawa.

- Jeśli państwo nie przegłosujecie tej zmiany w budżecie, będę musiała wprowadzić ją stosownym zarządzeniem. Wasza zgoda nie jest tu do niczego potrzebna. Taką postawę można nazwać głupotą - stwierdziła skarbnik.

WIERZUK: PRZEGRACIE

Ponieważ na sali dźwierzuckiego urzędu gminy obecni byli przedstawiciele obydwu zwaśnionych stron, zebrani raz jeszcze usłyszeli argumenty za i przeciw rozwiązaniu umowy. Urszula Siwiak z fundacji "Veritas" pytała skarbnik i wójta Frączka, z jakich powodów nie przekazali fundacji środków na dokończenie remontu. Zerwanie umowy spowodowało, że niedoszli organizatorzy ośrodka popadli w kłopoty finansowe.

- Firmy, którym zleciliśmy prace, domagają się zwrotu podatku VAT. Przysyłają do nas komorników. Gmina żądała od nas zabezpieczenia finansowego, tymczasem żadna ustawa tego nie wymaga. Umowa była prawidłowa - skarżyła się Urszula Siwiak. Poparł ją były wójt Czesław Wierzuk, który rozwiązanie umowy określił mianem bezprawia. Jednocześnie dodał otuchy obecnym na sali przedstawicielom fundacji.

- Wszystko wskazuje na to, że gmina sprawę przegra i zwróci wam pieniądze z własnych środków - zawyrokował Wierzuk.

Na te słowa natychmiast zareagował radca prawny gminy mecenas Jakub Piotr Przymęcki.

- Pan Czesław Wierzuk powinien zachowywać się odpowiedzialnie i nie ferować wyroków przed zakończeniem sprawy, tym bardziej, że sam jest w niej stroną - poradził byłemu wójtowi mecenas. Jednocześnie powtórzył wszystkie argumenty, które przemawiały za zerwaniem umowy z fundacją. Według prawnika była ona fatalnie zredagowana i nie dawała gminie żadnych podstaw do dochodzenia swoich praw w przypadku wycofania się fundacji z działalności. Co więcej, zdaniem Przymęckiego, umowę z fundacją podpisała nie gmina, ale Czesław Wierzuk jako osoba fizyczna.

- To jest stan faktyczny na dziś. Na tym powinniśmy zaprzestać dywagacji, dopóki w sprawie nie wypowie się sąd - zakończył mecenas.

Wojciech Kułakowski

2007.04.11