Sygnalizowaliśmy już w poprzednim numerze "Kurka", że wraz z nadejściem wiosennej aury wznowiono prace remontowe nawierzchni ul. Polskiej. Renowacja obejmie odcinek od biblioteki aż po skrzyżowanie z ul. Pułaskiego.

Bez wjazdów i basta!

Choć prace ledwo rozpoczęto, już wywołały oburzenie i protesty mieszkańców budynków nr 22 i 24 położonych przy ul. Polskiej.

Od zawsze bowiem między tymi blokami był wjazd na podwórza, z którego korzystali nie tylko zmotoryzowani, ale i piesi - fot. 1.

Teraz położono tu wysoki krawężnik, rozpięto ostrzegawczą taśmę i już żaden pojazd nie wjedzie. Tyle że, jak widać na fot. 1 piesi nadal siłą przyzwyczajenia prą byłym wjazdem, nie zważając na wysoki krawężnik i taśmę. W niedalekiej przyszłości zastąpi ją żółta barierka, podobna do tych, które widać na ul. Odrodzenia, no i to ostatecznie ukróci sposobność wtargnięcia tam od strony jezdni.

- Wjazdu, niestety, nie będzie - tłumaczy "Kurkowi" Józef Wrzyszcz szef szczycieńskiego oddziału GDDKiA - i trzeba się z tym pogodzić.

Zamknięcie spowodowane jest, przyjętymi jako najważniejsze, względami bezpieczeństwa ruchu tak pieszych, jak i zmotoryzowanych.

- Żadne protesty już nie pomogą - stawia jasno sprawę Józef Wrzyszcz, dodając, że konsultacje odbywały się nie z mieszkańcami (których postulaty są sprzeczne ze względami bezpieczeństwa), a policją drogową.

W ogóle ciąg bloków mieszkalnych stojących po tej stronie ulicy (od księgarni aż po ul. Linki) będzie obsługiwany komunikacyjnie tylko i wyłącznie od strony ul. Żeromskiego.

- Także policja, straż pożarna i pogotowie będą musiały jechać w ten sposób - pada kolejna wypowiedź szefa GDDKiA.

PS.

Wjazdy przewidziane są tylko i wyłącznie na posesje stojące po drugiej stronie ulicy - czyli do MDK-u (dwa) do ZS nr 2 (także dwa) oraz poczty. Nadto czerwone przejście dla pieszych przy szkole zostanie przeniesione w pobliże MDK-u. Co się okazuje? Ano znowelizowane przepisy zabraniają umiejscawiania zebr na wprost frontowych drzwi szkół! Z kolei w miejscu byłego przejścia powstaje obszerna zatoczka dla autobusów miejskich.

OZNAKI WIOSNY

Kiedy nastała kalendarzowa wiosna, dość uporczywie szukałem jej oznak, ale, niestety, penetrując pobliskie lasy i miejskie parki, nic nie znalazłem, ani najmarniejszego kwiatka czy żyjątka, które obudziłoby się z zimowego snu. Dopiero w miniony czwartek, kiedy było już naprawdę ciepło dostrzegłem krokusiki, w pobliżu których spacerowała sobie biedronka, zwana też bożą krówką - fot. 2.

I to gdzie? Ano w samym środku miasta, na tyłach domku stojącego przy placu Juranda!

Dokładnie na poletku ziemi niczyjej leżącej naprzeciw Gimnazjum nr 1, terenie zaśmieconym okropnie, bo jak widać na fotografii kwiatki rozkwitły tuż obok walającej się puszki po podlaskim pasztecie z kurcząt. A to ci pasztet!

Z kolei wybrawszy się na wiosenny zwiad w okolice Szczycionka, natknąłem się na biegającą po śniegu (w lasach jego warstwa wciąż jeszcze jest znaczna) wiewiórkę. Śmigała tak szybko, że nie nadążyłem robić jej zdjęć. Dopiero kiedy wdrapała się na wysoką sosnę i przycupnęła tam na chwilkę - pstryk - i malutki zwierzaczek został upolowany - fot. 3.

Tyle że ów rudzielec nie zapada w sen zimowy, więc oznaką budzącej się wiosny, tak jak krokusiki, czy biedronka nie jest, ale miłe to wielce stworzonko, więc nie oparłem się pokusie zamieszczenia fotki, jako ciekawostki - cholernie trudnej do upolowania aparatem fotograficznym.

A skoro już o stworzeniach mowa, to znany jest w Szczytnie zwyczaj zawieszania na bramach wiodących do prywatnych posesji tabliczek ostrzegających przed ostrymi psami. Ma to odstraszać amatorów cudzego mienia.

Wiele ich wisi m.in. na płotach ogradzających domki rozlokowane wzdłuż ul. Chopina. Jeden z mieszkańców zawiesił u bramy cały ich zestaw - fot. 4.

Inny z kolei mieszkaniec tej samej ulicy, widać ze sporym poczuciem humoru, zawiesił z kolei coś takiego - fot. 5.

Taka tabliczka już raczej nie wzbudza strachu, a tylko rozwesela.

OSTATNIE ZMAGANIA Z ROZTOPAMI

Do całkowitego zalania miejskich ulic i chodników roztopową wodą na szczęście nie doszło. Płonne okazały się obawy "Kurka", który przewidywał lokalny potop, podróżując ongiś przemienioną w rzeczkę ulicą Krzywą, a potem, forsując przepastną kałużę, jaka utworzyła się nieopodal hotelu "Krystyna".

Wybrawszy się w to miejsce dwa dni później, zauważyłem wielce intrygującą scenkę z udziałem dwóch mężczyzn, którzy wyglądali jak...

POSZUKIWACZE SKARBÓW

Uzbrojeni w wykrywacze metalu i łopaty brodzili w owej kałuży rozlanej pod hotelem - fot. 6.

Czegóż to oni szukają - zastanawiałem się - jakichś ukrytych pod wodą drogocenności?

Po bliższym zapoznaniu się z mężczyznami, okazało się, że są to pracownicy spółki ściekowej "Sawica" wysłani tu do likwidacji rozlewiska.

Wykrywaczem metali poszukiwali ukrytego pod śniegiem włazu do studzienki ściekowej oraz kratek ściekowych, aby je udrożnić, tj. zbić z nich lód, który tamował spływ wody.

Elementy te w mig zostały znalezione. Kałuża wkrótce wyschła, bo jej wody po udrożnieniu kratek ściekowych szybko spłynęły poprzez studzienkę do sieci burzowej.

Na koniec ciekawostka - ów wielce pożyteczny w takich warunkach przyrząd, znalazł coś jeszcze w kałuży, mianowicie... samochodową tablicę rejestracyjną - fot. 7.

Jest ona do odebrania w siedzibie redakcji.

2006.04.05