Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy orzeczenie Sądu Okręgowego w Olsztynie, który uznał, że burmistrz Pasymia Bernard Mius złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.

Burmistrz nie był ROBERTEM

Odwołanie od wyroku olsztyńskiego sądu złożyło Biuro Lustracyjne IPN w Białymstoku. Półtora roku temu zarzuciło ono burmistrzowi Pasymia, że w swoim oświadczeniu lustracyjnym zataił fakt współpracy ze służbami bezpieczeństwa pod pseudonimem Robert. Miała być ona prowadzona w latach 1979-82, a dowodem na to zobowiązanie do współpracy, które zdaniem grafologa z Krakowa własnoręcznie podpisał Bernard Mius. Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że sam fakt zarejestrowania nie oznacza podjęcia współpracy, a Sąd Apelacyjny to stanowisko podtrzymał.

- Od samego początku wiedziałem, że taki będzie finał – komentuje decyzję sądu burmistrz Mius. Przypuszcza, że sprawa miała swój początek, gdy starał się o paszport. - Pracownicy SB zasiadali w kierownictwie wydziału paszportów. Musiałem im pisać gdzie mam rodzinę, jakich mam znajomych. Wszystko z detalami – wspomina Mius. Zapewnia, że z tymi osobami nie miał żadnych innych kontaktów. – A z dokumentów miało wynikać, że oni mnie prowadzili jako tajnego współpracownika.

Na ogłoszenie wyroku Sądu Apelacyjnego pojechał osobiście w ubiegły czwartek do Białegostoku.

- Przyjąłem go z wielką ulgą. Jestem szczęśliwy, bo będę teraz mógł skupić się wyłącznie na pracy – mówi. Nie chce zdradzić ile wydał na adwokata. Zapewnia, że niewiele w porównaniu do straconych nerwów i zdrowia. – Nie życzę znalezienia się w podobnej sytuacji nawet swojemu największemu wrogowi.

Co na to największy oponent Miusa w Radzie Miejskiej Wiesław Nosowicz?

- Dla mnie sprawa nie jest wyjaśniona do końca – komentuje rozstrzygnięcie sądu.

Od wyroku przysługuje jeszcze możliwość wniesienia kasacji. Czy prokuratorzy z Białegostoku zdecydują się na taki krok?

- Czekamy na uzasadnienie orzeczenia. Po zapoznaniu się z jego motywacjami będziemy podejmować decyzję – mówi prokurator Agnieszka Rusiłowicz z Biura Lustracyjnego IPN w Białymstoku. Ewentualny wniosek o kasację musi zyskać akceptację Prokuratora Generalnego.

Czy wytoczonej burmistrzowi Pasymia sprawy nie uważa za porażkę?

- Biegły wydał kategoryczną opinię, że to pan Bernard Mius podpisał zobowiązanie i tego ustalenia sąd nie kwestionował. Są tylko wątpliwości co do tego, czy ta współpraca rzeczywiście się zmaterializowała – odpowiada prokurator. Zaznacza, że w ustnym uzasadnieniu orzeczenia Sąd Apelacyjny podkreślał, że wniesienie wniosku o wszczęcie postępowania lustracyjnego było jak najbardziej zasadne.

(o)