Diety radnych w Szczytnie nie będą obniżone. Radni koalicji rządzącej miastem odrzucili zgłoszony przez opozycję projekt zapewniając, że część swoich diet będą przekazywać indywidualnie na cele charytatywne.

Nie obniżyli diet

Projekt obniżki diet trafił na sesję Rady Miejskiej zwołanej na ostatni dzień lutego. Jego inicjatorzy, czworo radnych opozycyjnego Forum Samorządowego, postulowali zmniejszenie diety „zwykłego” radnego z 1500 do 1100 zł, wiceprzewodniczących rady i przewodniczących komisji z 1725 i 1650 zł do 1200 zł. Z kolei wynagrodzenie przewodniczącej rady miałoby być zredukowane ze 170% minimalnej płacy (2550 zł) do 90% (1350 zł).

Ewa Czerw z Forum, przekonując radnych do zgłoszonego projektu, powoływała się na sytuację kryzysową, która dotyka także Szczytna. Zwracała uwagę, że wielu mieszkańców miasta, w tym renciści i emeryci, otrzymuje wynagrodzenie niższe od diet radnych.

- W obecnej sytuacji pobieranie tak wysokich diet jest niemoralne i nieetyczne. Tym bardziej, że dieta jest rekompensatą z tytułu utraconych zarobków, a nie wynagrodzeniem za pracę – podkreślała radna. Obniżając diety radni dowiedliby, według niej, że ubiegali się o miejsce w radzie nie dla pieniędzy, ale chęci służenia lokalnej społeczności.

Jej koleżanka klubowa Anna Rybińska odnosiła się do argumentacji radnych koalicji, którzy na poprzedzających sesję komisjach, przeciwstawiając się obniżce diet zapewniali, że znaczną ich część przeznaczają na cele charytatywne. Zdaniem radnej wystawiają się w ten sposób na pośmiewisko. - Zagłuszają swoje sumienia poprzez chwalenie się jakimi to dobroczyńcami są za pieniądze z budżetu miasta – mówiła radna.

Przewodnicząca rady Beata Boczar przekonywała, że radni wcale się nie chwalą tym, że przeznaczają pieniądze z diet na cele charytatywne. Zaraz jednak przywołała przykład radnego Malinowskiego, który na jednej z komisji wyliczał komu i ile pomaga z diety. Wśród obdarowanych wymienił m.in. radnego Zbigniewa Dobkowskiego organizatora akcji „Lato w mieście”. To spowodowało reakcję radnego, który w liście do redakcji „Kurka” napisał, że Malinowski raz, czy dwa wsparł jego akcję kwotą 100 złotową, ale było to trzy lata temu. Dobkowski, zdaniem Boczar, zachował się bardzo brzydko.

– Choćby było to pięć złotych czy złotówka należało podziękować, a nie krytykować – napominała Dobkowskiego przewodnicząca, przepowiadając mu, że nikt już jego akcji teraz nie wesprze.

Radny tłumaczył, że musiał napisać do gazety sprostowanie do wypowiedzi Malinowskiego.

– Po przeczytaniu jej moja księgowa poprosiła mnie o wyjaśnienia. Wypowiedź pana Darka mogła bowiem sugerować, że przywłaszczam sobie pieniądze – bronił się Dobkowski.

Z kolei Tomasz Łachacz mówił, że cała energia radnych powinna być skupiona na działaniach zmierzających do tworzenia warunków sprzyjających powstawaniu nowych zakładów pracy i przyciąganiu inwestorów.

- Nie po to wybierali nas mieszkańcy, żebyśmy zastanawiali się nad wysokością diet, tylko nad tym, żebyśmy rozwiązywali problemy społeczne – argumentował Łachacz.

Radni obu stron w dyskusji powoływali się na opinie mieszkańców. Relacje przy tym były skrajnie różne. Anna Rybińska i Ewa Czerw zapewniały, że ich wyborcy są oburzeni wysokością diet. Z kolei Robert Siudak (Razem dla Mieszkańców) „z całą odpowiedzialnością” deklarował, że nie spotkał ani jednego mieszkańca, który by się na to skarżył.

Radni koalicji po odparciu ataków opozycji sami przeszli do ofensywy. Przewodnicząca Boczar wytykała radnym Forum, że za ich rządów dieta również odpowiadała minimalnej płacy, a poziom nakładów na inwestycje był o połowę mniejszy niż obecnie. Informowała też, że radni koalicji zasiadają minimum w dwóch komisjach, podczas gdy opozycjoniści pracują w jednej lub najwyżej dwóch.

– Stąd może wynika ich złe samopoczucie z tytułu pobierania diety w tej samej wysokości co pozostali radni – sugerowała przewodnicząca. Ewa Czerw rewanżowała się stwierdzeniem, że koalicjanci są za to częściej nieobecni na posiedzeniach komisji.

Ostatecznie za obniżką diet opowiedziało się tylko czworo radnych Forum Samorządowego, dwóch Jerzy Kosakowski i Arkadiusz Marczak wstrzymało się od głosu, pozostali byli przeciw.

Andrzej Olszewski

LISTY DO REDAKCJI

W nawiązaniu do artykułu „Wczoraj za, a dzisiaj przeciw” (KM 8/12) muszę przyznać rację radnemu Mierzejewskiemu, który twierdzi: „Moja wypowiedź była logiczna i zrozumiała” (dot. diet radnych) z tym, że taka logika cechuje ludzi, o których w języku polskim jest wiele niepochlebnych określeń, lub brzmiących z obca (patrz Słownik Języka Polskiego) miłych dla ucha – HIPOKRYCI.

Wojciech Walkiewicz