W czwartkowe popołudnie w piwnicy budynku wielorodzinnego na ul. Leyka w Szczytnie wybuchł pożar. Z ogniem walczyły trzy zastępy straży. Cztery osoby, w tym dwoje dzieci, trafiły do szpitala, ale ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

 Pożar na LeykaZgłoszenie o pożarze budynku wielorodzinnego na ul. Leyka strażacy odebrali przed godziną 17.00 w czwartek 21 kwietnia. Na miejsce zadysponowano trzy zastępy straży, dwa samochody gaśnicze i podnośnik. Zarzewie ognia powstało w piwnicy budynku, gdzie magazynowane były dokumenty, koce i materace. Strażacy szybko ugasili ogień, ale poważny problem stanowił gęsty dym, który wydostał się z pomieszczenia piwnicznego na dwie klatki schodowe. Istniała obawa, że odetnie on drogę ucieczki mieszkańcom. To spowodowało, że część z nich, bojąc się o swoje życie, zaczęła sama się ewakuować. Samodzielnie budynek opuściło ok. 20 osób. Pozostałym pomogli strażacy. Przy użyciu podnośnika ewakuowali matkę z dwojgiem dzieci. Rodzinę mieszkającą piętro wyżej wyprowadzili przez klatkę schodową. Siedmiu osobom strażacy udzielili pierwszej pomocy, podając tlen i okrywając kocami. Na miejsce przyjechały też dwa zespoły ratownictwa medycznego. Cztery osoby, w tym dwoje dzieci, trafiły do szpitala, ale ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. - W pierwszej fazie pożaru otrzymaliśmy informację, że w jednej z suteren przebywa mężczyzna. Kiedy do niego dotarliśmy okazało się, że zachował się bardzo przytomnie, okładając drzwi mokrymi kocami. Dzięki temu dym nie przedostał się do jego mieszkania – relacjonuje mł. kpt. Michał Maciąg, oficer prasowy KP PSP w Szczytnie. Działania strażaków trwały dwie godziny. Według wstępnych ustaleń, przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia. - Wewnątrz piwnicy, w której powstał pożar, znajdowało się dużo materiału palnego. Gdyby ogień pojawił się w nocy, skutki mogłyby być znacznie poważniejsze – podsumowuje Michał Maciąg.

(ew)