Na przechodzących przez centrum Dźwierzut mieszkańców codziennie czyha spore niebezpieczeństwo. Z sypiącego się budynku Gminnej Biblioteki w każdej chwili może spaść cegła. Mimo licznych monitów, władze nie robią nic, aby choćby zabezpieczyć obiekt.

Remontowa niemoc

NIEZAŁATWIONA SPRAWA

O problemie dźwierzuckiej biblioteki pisaliśmy już latem ubiegłego roku. Osuwające się z budynku cegły i odpadający tynk zagrażają bezpieczeństwu nie tylko korzystających z zasobów bibliotecznych, ale także przechodniom oraz klientom dwóch sklepów mieszczących się na parterze. Przed rokiem mówiło się nawet o przeniesieniu instytucji do pobliskiego gimnazjum. Tak się jednak nie stało. Od dawna część radnych oraz kierownictwo placówki zabiega o remont obiektu lub przynajmniej jego zabezpieczenie, ale liczne monity nie odnoszą skutku. Za każdym razem władze gminy tłumaczą się brakiem pieniędzy. Zniecierpliwiony tą sytuacją radny Leszek Kalinowski zwrócił się o interwencję do przysłuchującego się obradom ostatniej sesji Rady Gminy wicestarosty Wiesława Szubki.

- Proszę, by nadzór budowlany wyłączył część chodnika z ruchu - apelował radny, domagając się szybkiej reakcji.

Wójt Czesław Wierzuk po raz kolejny rozwiewał nadzieję na remont budynku.

- Na to trzeba by wydać tyle, ile kosztuje utrzymanie biblioteki w ciągu całego roku. Będziemy jednak szukać środków, by to zabezpieczyć - zapewniał.

Przypomnijmy, że podobne zapewnienia padły z jego ust rok temu. Tymczasem nieosłonięte niczym cegły jak zagrażały, tak zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców.

Wiele wskazuje na to, że będzie tak nadal, bo wicestarosta Szubka, choć skrupulatnie notował część uwag dźwierzuckich radnych, sprawy biblioteki akurat nie zapisał.

- Nie zrobiłem tego, bo sprawa nie leży w gestii starostwa. Budynek należy do gminy i ona powinna tu zadziałać - tłumaczy. Dodaje też, że formalnie nadzór budowlany nie podlega starostwu.

- My możemy tylko poinformować, że jest taka sytuacja i poprosić o sprawdzenie stanu rzeczy - mówi Szubka.

Na razie jednak nadzór budowlany o dźwierzuckiej bibliotece nic nie wie.

- Żadna informacja na ten temat do mnie nie dotarła - mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Julian Radawiec.

ZANIM BĘDZIE ZA PÓŹNO

Niemocą gminnych władz zmęczeni są także mieszkańcy Dźwierzut. Przyznają, że spacer chodnikiem przy bibliotece nie należy do bezpiecznych, zwłaszcza w czasie deszczu. Wtedy groźba osunięcia się którejś z cegieł jest największa.

- Tyle lat się o tym mówi, a ciągle nic nie zostało zrobione. W końcu komuś stanie się krzywda, ale wtedy będzie za późno - mówi właściciel sklepu z artykułami motoryzacyjnymi, znajdującym się na parterze budynku.

Zgodnie z prawem, to właściciel ma obowiązek dbania o swoje nieruchomości i utrzymywania ich w należytym stanie.

- Musi też mieć zarezerwowane środki na doraźne remonty i zabezpieczenia w sytuacji, kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo ludzi - mówi dyrektor szczycieńskiego TBS-u Alfred Kryczało.

W razie wypadku wszelkie koszty spadają na właściciela. Mogą być one nieporównywalnie wyższe od tych, jakie poniósłby na remont lub przynajmniej zabezpieczenie obiektu.

Władze Dźwierzut najwyraźniej tej świadomości jednak nie mają.

(łuk)

2006.05.24