W Szczytnie na ul. Niepodległości powstać ma nowy dom przedpogrzebowy wraz z kaplicą. Inwestorem oraz właścicielem terenu, na którym mają być zlokalizowane te obiekty jest ks. dziekan Edward Molitorys, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki. Pomysł budzi jednak kontrowersje ze względu na bliskie sąsiedztwo z Domem Dziecka. O zamiarach duchownego nie wiedzą też nic jego parafianie, w tym również ci, którzy mieszkają nieopodal planowanej kaplicy.

Tajemnicza inwestycja

POZWOLENIE JUŻ JEST

Kaplica wraz z domem przedpogrzebowym ma powstać na posesji znajdującej się między kościołem a Domem Dziecka. Obecnie stoi tam dom jednorodzinny należący jeszcze do niedawna do spółki Termex. Po jej likwidacji nieruchomość została wystawiona na przetarg. Początkowo nie znaleziono na nią kupca. Niedawno jednak nabył ją proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, ks. dziekan Edward Molitorys. W listopadzie ubiegłego roku złożył w starostwie wniosek o pozwolenie na budowę kaplicy oraz domu przedpogrzebowego. Ma on być dobudowany do istniejącego budynku, od strony podwórka. Budowla będzie architektonicznie przypominać obiekt sakralny, a wewnątrz zaplanowano wyposażenie niezbędne do obsługi pogrzebów – chłodnię oraz magazyn trumien. Sama kaplica ma liczyć ponad 50 m2 powierzchni. W pobliżu powstanie jeszcze parking. Co ciekawe, inwestorem przedsięwzięcia nie jest parafia, ale sam dziekan. To właśnie na niego starostwo wydało już pozwolenie na budowę obejmujące rozbudowę budynku jednorodzinnego ze zmianą funkcji na kaplicę przykościelną oraz dom przedpogrzebowy.

– Musieliśmy wydać pozwolenie, bo nie było żadnych przeszkód prawnych do podjęcia innej decyzji – tłumaczy naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa Krzysztof Żyłka. Dodaje, że planowany obiekt nie należy do inwestycji mogących oddziaływać na środowisko, w związku z czym nie ma obowiązku informowania o nim szerszego grona mieszkańców czy przeprowadzania konsultacji społecznych.

KONTROWERSYJNA LOKALIZACJA

O planach księdza poinformowani zostali tylko właściciele działek bezpośrednio graniczących z jego nieruchomością, czyli Urząd Miejski, parafia św. St. Kostki, PKP oraz Dom Dziecka. Inni mieszkańcy ul. Niepodległości oraz pobliskich ulic, o zamiarach dziekana nic nie wiedzą. Informował on ich jedynie o tym, że na zakupionej posesji powstanie parking. Tymczasem okolica jest gęsto zaludniona. Znajdują się tu zarówno domki jednorodzinne, jak i bloki. Sąsiedztwo domu przedpogrzebowego nie wszystkim może odpowiadać, choćby ze względów psychologicznych.

– Z jednej strony dyskomfort mogą odczuwać mieszkańcy chcący np. urządzić grilla w ogrodzie, podczas gdy obok będą się odbywać uroczystości pogrzebowe, z drugiej także żałobnicy narażeni na nielicujące z powagą sytuacji zachowania – mówi jeden z mieszkańców. Jak podkreślają psychologowie, takie sąsiedztwo może też negatywnie oddziaływać na osoby cierpiące np. na depresję.

Największe kontrowersje budzi to, że tuż za płotem posesji, na której ma powstać kaplica, jest Dom Dziecka. Jego dyrektor Dorota Sędzińska – Bruździak nie chce się na ten temat wypowiadać. Jednak inny pracownik placówki przyznaje, że mogą pojawić się kłopoty.

– Zdarza się, że urządzamy imprezy na boisku, puszczana jest muzyka, dzieci grają w piłkę czy mają ognisko. Trudno sobie wyobrazić, że tu trwa zabawa, a za płotem pogrzeb – mówi nam. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się też, że dziekan nie uprzedzał dyrekcji domu o swoich zamiarach. Wyszły one na jaw dopiero, kiedy rozpoczęła się procedura związana z uzyskaniem pozwolenia na budowę. Sceptycznie do zamiarów księdze odnosi się również były dyrektor Domu Dziecka, a zarazem mieszkaniec ul. Niepodległości Janusz Barcikowski, który o wszystkim dowiaduje się ... od „Kurka”.

– Moim zdaniem nie jest to trafna lokalizacja – uważa. – Dzieci różnie się zachowują. Uczestnicy uroczystości żałobnych mogą mieć później pretensje, dlaczego jest głośno, a z okien dobiega muzyka – dodaje Janusz Barcikowski.

BYŁA OKAZJA, TO JĄ WYKORZYSTAŁ

Główny zainteresowany, czyli ks. dziekan Edward Molitorys niechętnie wypowiada się o całej sprawie. Jak tłumaczy, kupił nieruchomość, bo najbardziej pasowała ona na potrzeby kościoła.

– Nadarzyła się okazja, więc należało ją wykorzystać – uzasadnia dziekan. Zapytany przez nas, dlaczego to na niego, a nie parafię jest pozwolenie na budowę odpowiada, że dzięki temu łatwiej będzie uzyskać kredyt. Zapewnia jednak, że inwestycja ma służyć wiernym i kościołowi. Czy dom przedpogrzebowy to najlepszy pomysł? Ksiądz odpowiada, że też miał pewne wątpliwości.

– Nic nie robić to nie byłoby dobre rozwiązanie. Taki obiekt jak najbardziej pasuje przy kościele – wyjaśnia. Według niego sąsiedztwo z Domem Dziecka nie jest żadnym problemem. Ksiądz zastrzega również, że to nie on prowadziłby cały interes. Kaplicę mógłby dzierżawić któryś z funkcjonujących już w Szczytnie zakładów pogrzebowych. Jego zdaniem byłby to dopiero drugi w mieście taki dom z prawdziwego zdarzenia. Dodaje na koniec, że jeśli ktoś ma lepszą wizję zagospodarowania zakupionej przez niego nieruchomości, to jest gotów zmienić swoje plany.

CZWARTY DOM

Gdyby inwestycja dziekana doczekała się realizacji, w mieście powstałby już czwarty dom przedpogrzebowy. Nie wszystkie jednak są w jednakowym stopniu wykorzystywane. Najrzadziej uroczystości pogrzebowe organizowane są w kaplicy zlokalizowanej na cmentarzu. Miasto już kilkakrotnie organizowało przetargi na jej wynajęcie, ale nie zgłosił się żaden zainteresowany. W skali roku odbywa się tu po kilka uroczystości, głównie o charakterze świeckim. Zdaniem dyrektora Zakładu Usług Komunalnych w Szczytnie Andrzeja Pleskota, tak małe zainteresowanie może być skutkiem nasycenia lokalnego rynku tego typu usługami oraz niefortunna lokalizacja.

Ewa Kułakowska, o