Trzy znane postacie lokalnej sceny politycznej znalazły sobie miejsca w Zarządzie Powiatu zaraz po przegraniu wyborów w swoich rodzimych samorządach. Kazimierz Oleszkiewicz ubiegający się o fotel burmistrza Pasymia po czterech latach powrócił na stanowisko wicestarosty, a w zarządzaniu powiatem pomoże mu niedawna rywalka Lucyna Kobylińska. Dołączył do nich także były wójt Dźwierzut Czesław Wierzuk. Jedyną nową twarzą w tym gremium jest dyrektorka przedszkola w Wielbarku, Dorota Szepczyńska.

Zarząd opatrzonych twarzy

NOWY STARY WICESTAROSTA

Podczas sesji Rady Powiatu w czwartek 30 listopada zapadły ostatnie decyzje personalne dotyczące składu zarządu. Na swojego zastępcę starosta Jarosław Matłach zaproponował radzie Kazimierza Oleszkiewicza, pełniącego już ten urząd w latach 1998-2002, a ostatnio sekretarza w pasymskiej gminie.

- Dobry zwyczaj nakazuje, aby drugie co do wielkości miasto powiatu szczycieńskiego miało swojego przedstawiciela we władzach - uzasadniał tę kandydaturę starosta Matłach.

W trakcie tajnego głosowania Oleszkiewicza poparło 12 radnych, przeciw było 4. Dziękując za okazane zaufanie, nowo wybrany wicestarosta zapewniał, że zrobi wszystko, by zrealizować postawione przed nim zadania.

- Dołożę starań, abyśmy na koniec kadencji mogli powiedzieć, że najważniejsze cele zostały osiągnięte - deklarował Oleszkiewicz.

Z GMINY DO ZARZĄDU

Na pozostałych członków zarządu starosta rekomendował byłą burmistrz Pasymia Lucynę Kobylińską oraz pełniącego przez ponad 24 lata obowiązki wójta gminy Dźwierzuty Czesława Wierzuka. Nową twarzą w tym gronie okazała się tylko dyrektorka przedszkola w Wielbarku Dorota Szepczyńska. Szczególnie kandydatura Wierzuka wzbudziła szereg wątpliwości. Do niedawna w kuluarach dało się słyszeć głosy, że miał on nawet szansę na fotel wicestarosty. Po przedwyborczym skandalu z kolportowaniem przez podległych mu pracowników Urzędu Gminy ulotek szkalujących jego rywala, raczej nie wchodziło to w grę. Mimo to Wierzuk i tak nie ma powodów do narzekań. Za jego wejściem do zarządu opowiedziało się 13 radnych, przeciw było 4. Z kolei Kobylińską poparło 13 przedstawicieli rady, 5 nie zaakceptowało jej kandydatury. Dorotę Szepczyńską zaakceptowało 14 radnych, 4 było przeciw.

CZEGO BOI SIĘ PiS

W trakcie sesji wyszło też na jaw, że Lucyna Kobylińska w Zarządzie Powiatu będzie reprezentować Platformę Obywatelską. To niespodzianka, szczególnie dla Krzysztofa Mańkowskiego, lidera komitetu Razem dla Mieszkańców, który do Rady Powiatu wprowadził troje swoich przedstawicieli. Jednym z nich była właśnie Kobylińska. Mańkowski nie ma wątpliwości, że zmiana barw jest ceną, jaką musiała zapłacić za miejsce w Zarządzie Powiatu. Przyznaje, że ma z tego powodu wyrzuty.

- Czuję się winny wobec członków naszego stowarzyszenia, że mimo negatywnej opinii części z nich zabiegałem o udział pani Kobylińskiej na naszych listach - bije się w piersi Mańkowski.

Zastanawia go również obecność w zarządzie innych osób, które kilka dni wcześniej przegrały walkę o fotel burmistrza i wójta: Kazimierza Oleszkiewicza oraz Czesława Wierzuka. Dziwi go też, że na takie posunięcia zgodził się drugi pod względem liczby członków koalicjant - PiS.

- PSL-owi wystarczyło kilka minut, aby wyperswadować radnym PiS-u, żeby nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń. Nie wiem, czy się przestraszyli, że mogą znaleźć się poza układem rządzącym, ale widać, że bardzo im zależy na tym, aby być przy władzy - komentuje Mańkowski.

Przewodniczący rady Mirosław Medźwiedzki z PiS-u potwierdza jego przypuszczenia.

- Mamy zobowiązania wobec naszych wyborców - tłumaczy postawę klubu przyznając, że ma wątpliwości co do składu Zarządu Powiatu. - Nasi wyborcy oczekują jednak przede wszystkim, że zrealizujemy choć część tego, do czego zobowiązaliśmy się w kampanii wyborczej. Nie zrobimy tego, jeżeli nie będziemy w koalicji rządzącej.

Determinacja PiS-u jest tak wielka, że partia ta zaakceptowała w zarządzie obecność Czesława Wierzuka, który przegrał walkę o fotel wójta w Dźwierzutach w atmosferze potężnego skandalu. Sztab jego rywala Tadeusza Frączka zarzucił Wierzukowi i jego ludziom naruszenie szeregu przepisów ordynacji wyborczej, a pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Frączek miał poparcie PiS-u.

- Nie mieliśmy wpływu na to, kogo PSL wytypuje do zarządu - tłumaczy Medźwiedzki. - Jeżeli zarzuty przeciwko panu Wierzukowi się potwierdzą, to straci mandat.

Starosta Jarosław Matłach odpiera sugestie, że zarząd starostwa stał się przechowalnią dla samorządowców, którzy nie zdobyli uznania elektoratu.

- Zarówno pani Kobylińska jak i pan Wierzuk cieszą się poparciem wśród wyborców o czym najlepiej świadczy to, że zdobyli mandat radnego - odpowiada starosta. - Z kolei pan Oleszkiewicz ma duże doświadczenie w pracy samorządowej.

POŻĄDANE ZAPLECZE

Lucyna Kobylińska zaprzecza, że jej przejście do PO jest ceną za miejsce we władzach starostwa.

- Proszę mi wierzyć, że sama byłam zaskoczona propozycją wejścia w skład zarządu - mówi Kobylińska. Zapewnia, że nie przedstawiono jej przy tym żadnej karty przetargowej. Dlaczego więc nagle stała się członkiem Platformy?

- Od dawna już myślałam o stworzeniu struktur tej partii w Pasymiu. Nie zdążyłam tego zrobić przed wyborami i dlatego przegrałam z panem Miusem, nie mając zaplecza politycznego. Mój rywal miał i wygrał - tłumaczy Kobylińska i zapowiada, że przystąpi niebawem do budowy struktur PO w mieście i gminie Pasym.

(olan, łuk)

2006.12.06