Radni opozycji dali się nieźle we znaki wójtowi Wierzukowi podczas ostatniej sesji Rady Gminy. Wyprowadzony z równowagi wójt zarzucił jednemu z oponentów brak rozumu, na co zaatakowany odpowiedział tym samym i dołożył jeszcze nawiązkę.

A wszystko zaczęło się od wodociągów.

Zdenerwowali wójta

WODOCIĄG Z WĄTPLIWOŚCIAMI

Zgodnie z przyjętym planem, gmina Dźwierzuty wzbogaci się w tym roku o cztery nowe odcinki wodociągu. Na trzy z nich udało się pozyskać dofinansowanie w wysokości 80% z Agencji Nieruchomości Rolnej. Dzięki temu w ogólnym koszcie zadań wynoszącym 638 tys. zł, udział gminy wyniesie 241 tys. zł. Środki z agencji udało się pozyskać na budowę wodociągów: Targowska Wólka-Kałęczyn-Zalesie-Grądy, Popowa Wola-Rutkowo-Grodziska oraz Małszewko-Dźwierzuty.

Dofinansowania z ANR nie otrzymała natomiast budowa odcinka Rumy-Dąb-Szczepankowo-Augustowo. Jego koszt - 140,5 tys. zł gmina pokryje wyłącznie z własnych środków, z czego 104,5 tys. stanowić będzie kredyt bankowy. Nie wszystkim się to podoba.

- Nasze zadłużenie jest już i tak wysokie. Na koniec roku wyniesie prawie 3,5 mln zł - ostrzegał na sesji Rady Gminy (18 listopada) swoich kolegów z rady Leszek Kalinowski. Jednak większość radnych była za zaciągnięciem kredytu.

Radny Kalinowski żalił się także na utrudniony dostęp do dokumentów przetargowych na budowę tegorocznych odcinków wodociągu. Zaintrygowało go, że w stosunku do szacowanych kosztów, wylicytowane na przetargach kwoty wzrosły w dwóch przypadkach o 29 tys. zł (18%) i 42 tys. zł (50%), a w jednym, tym na który nie udało się zdobyć dofinansowania, zmalały aż o 65 tys. zł (46%).

- O co w tym wszystkim chodzi? - dociekał radny, nie otrzymując jednak na zgłoszone wątpliwości odpowiedzi wójta.

ANI JEDNEGO EURO

Kalinowski dał się mocno we znaki Wierzukowi. Wypominał mu m.in. częstą nieobecność w urzędzie, co mocno irytuje interesantów.

- Ja mogę sobie pozwolić na to, by przyjść do urzędu trzy razy dziennie, ale ludzie z terenu już nie. Są oni odprawiani z kwitkiem lub zmuszani do kilkugodzinnych wyczekiwań pod urzędem na wójta - mówił radny, wnioskując o powołanie wicewójta, który miałby podobne uprawnienia.

- Pracownicy urzędu tłumaczą, że wójt pojechał tu czy tam, po czym okazuje się, że jest na swoim polu - ujawniał dalej radny Kalinowski. Dodał, że konsekwencją tego jest nieefektywna praca urzędników, a dowodem na to fakt, że gminie nie udało się do tej pory uzyskać ani jednego euro na inwestycje.

WINNA OPOZYCJA

Zarzuty Kalinowskiego wywołały podenerwowanie Wierzuka.

- Panu Kalinowskiemu z nienawiści do wójta i urzędników rozum odbiera. Staje i klepie, co mu do głowy przyjdzie - odparował.

Odrzucił możliwość powołania wicewójta, bo nowy etat w skali roku pociągnąłby za sobą koszty w wysokości 100 tys. zł, a gminy na to nie stać.

Z obrony Wierzuk szybko przeszedł do ataku. Zarzucił swoim oponentom, że ich wypowiedzi są pod publiczkę, a konkretnie pod "Kurka Mazurskiego", który "co kto mówi, to pisze, nie docieka czy to prawda czy nieprawda". Wypominał radnym, że nie poruszają na sesji istotnych problemów, przed którymi stoi gmina, jak np. bezrobocie, fatalny stan dróg czy brak wodociągów.

- Te sprawy zgłasza się do gazety, a nie na tej sali - grzmiał Wierzuk, oznajmiając, że wyborcy rozstrzygną za rok, kto rzeczywiście się o nich troszczy.

Za brak dofinansowania inwestycji ze środków unijnych obwinił swoich oponentów, którzy do lata ubr. stanowili większość w radzie.

- Cóż wobec tego mógł zrobić wójt ze swoją administracją - żalił się Wierzuk, zapewniając, że w urzędzie pracują ludzie z doświadczeniem, wykształceni, systematycznie podwyższający swoje kwalifikacje.

BUTELKOWA ALUZJA

Kalinowski nie pozostał Wierzukowi dłużny.

- Jeżeli mi odbiera rozum, to komuś brakuje rozumu - rewanżował się wójtowi i jeszcze bardziej go pogrążał, podając za wzór sąsiednią gminę Szczytno, która kilkakrotnie już uzyskała wsparcie z unijnej kasy na prowadzenie gminnych inwestycji.

- Może oni pokażą panu, jak należy zabiegać o euro - denerwował dalej wójta radny, radząc mu podróż do Szczytna. Dołączył do niego jeszcze radny Szynkiewicz, zarzucając Wierzukowi kłamstwo. Przypominał, że wielokrotnie na sesjach i komisjach dopominał się o remont dróg i budowę wodociągów. Zapewniał też, że to nie on zaalarmował "Kurka" o fatalnej sytuacji w Rumach, tylko ich mieszkańcy.

Do reszty popsuł Wierzukowi humor Kalinowski. Tuż przed końcem sesji zacytował z "Kurka Mazurskiego" wypowiedź sołtys Popowej Woli Kazimiery Klobuszeńskiej, która zachęcała kobiety do sięgania po władzę, bo "mężczyźni zbyt dużo spraw opierają o butelkę".

- A mnie z butelką jest nie po drodze i dlatego może się nie zgadzamy - zwracał się radny do wójta. Na wyraźną aluzję, Wierzuk jednak nie zareagował.

Andrzej Olszewski

PS.

Także i "Kurek" musi dorzucić swoje "trzy grosze". Nieprawdziwe są bowiem uwagi wójta, że nie dociekamy prawdy. Pisząc artykuł "Kiedy spełnisz obietnice, wójcie", do którego Wierzuk nawiązywał w swoim wystąpieniu, bezpośrednio po wysłuchaniu skarg mieszkańców Rum udaliśmy się do siedziby włodarza gminy. Niestety, tak jak napisaliśmy w artykule, wójt nie chciał rozmawiać z naszą dziennikarką, wypraszając ją obcesowo z sekretariatu urzędu.

2005.11.23