Dyniowe strachy

W przededniu Wszystkich Świętych, czyli 31 października w Ameryce i niektórych krajach europejskich obchodzony jest halloween. Święto to wywodzi się z pogańskiego, a dokładniej celtyckiego obyczaju, podobnego zresztą do naszych dziadów. Celtowie wierzyli, że w ów dzień zacierała się granica między zaświatami, a światem ludzi żyjących i wówczas duchy przodków można było zapraszać do domów na gościnę. Towarzyszyły jednak im z reguły złe mary, które należało skutecznie odstraszyć, do czego używano drążonych dyń z wyszczerbionymi zębiskami i wielkimi oczami. Szczególnie skuteczne były one nocą, gdy rozświetlone wewnętrznym światełkiem napędzały strachu nie tylko śmiertelnikom, ale i przerażały złe duchy.

Dyniowe strachy

Co ciekawe, takie warzywne straszydła można było nabyć m. in. na miejskiej targowicy - fot. 1. Leżały one sobie półkach obok marchewek, pietruszek i innych płodów rolnych, w cenie nieco ponad 10 zł. Za dnia nie wyglądały jednak specjalnie przeraźliwie, ale o zmierzchu, ze światełkiem w środku i owszem (fot. 1 - prawa strona). Na szczęście na targowisku oferowano też i halloweenową wersję dyń dla mniej odważnych, tj. z wymalowanymi na nich wesołymi i łagodnymi buźkami - fot. 2. Te niestraszne warzywa to dzieła pani Małgorzaty, która nie chciała zdradzić nam swojego nazwiska, wiadomo tylko tyle, że jest szczytnianką. Warto jeszcze dodać że zarówno te łagodne, jak i bardziej przeraźliwe dynie rozchodziły się niczym świeże bułeczki, co znaczy, że w halloween bawi się coraz więcej mieszkańców Szczytna. Nie wszystkim jednak podoba się to święto, przeciwnicy wskazują na jego pogańskie, czy wręcz satanistyczne korzenie. Krytykuje je też m. in. Kościół katolicki.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.