Jedyną różnicą jaka towarzyszyła tegorocznemu spotkaniu opłatkowemu "na szczycie" w porównaniu z ubiegłorocznymi było to, że po raz pierwszy z okolicznościowym programem artystycznym wystąpiła szkoła gminna, a nie miejska.

(Mniej) masowy opłatek

Wszystko wskazuje na to, że - przynajmniej w obecnie trwającej kadencji - powiatowy, miejski i gminny establishment nie będzie zmuszony po kilka razy łamać się opłatkiem, składać wzajem życzenia, obejmując się przy tym z czułością. Zniknęła tradycja osobnych spotkań samorządów, których siedzibą jest szczycieński ratusz. W czwartek 18 grudnia - jedno wspólne, którego organizatorami - gospodarzami byli wszyscy trzej ratuszowi włodarze: starosta Kijewski, burmistrz Bielinowicz i wójt Wojciechowski. Na ich zaproszenie przybyli przedstawiciele Kościołów różnych wyznań, istniejących w Szczytnie, dyrektorzy zakładów pracy, instytucji, przedsiębiorstw, zarówno samodzielnych, jak i podlegających samorządom, reprezentanci organizacji i stowarzyszeń, służb mundurowych, no i - oczywiście - sami samorządowcy.

Niewątpliwą atrakcją był udany występ młodzieży z Zespołu Szkół w Lipowcu, po którym nastąpiła przemowa księdza dziekana Józefa Drążka.

Także dalsza część spotkania nie odbiegała od obyczaju: poświęcenie opłatków ich rozdział wśród obecnych i... życzenia, życzenia, życzenia...

Nie trwały tym razem długo, bo na zaproszonych na spotkanie 300 ludzi przybyła może jedna trzecia. Dlaczego tego rodzaju "imprezy" cieszą się z roku na rok mniejszym powodzeniem?

- Nie wszystkim podoba się takie masowe dzielenie się opłatkiem. W wielu przypadkach składają sobie życzenia osoby, które na co dzień się nie znoszą, ciągają po sądach, publicznie i "za plecami" obrzucają różnymi inwektywami. W ten sposób zatraca się świąteczny klimat i idea - usłyszeliśmy od jednego z ważnych w powiecie, a nieobecnych.

(hab)

2003.12.24