Ryszard Kubacki, sędzia piłkarski z Wielbarka, po raz 300. wybiegł na murawę w roli arbitra. Jubileusz miał miejsce 24 kwietnia podczas spotkania klasy okręgowej juniorów starszych OMULEW Wielbark - OLIMPIA Olsztynek (3:1).

Sędzia z humorem

Tak jak większość sędziów piłkarskich już od najmłodszych lat uganiał się za piłką. Jako dziesięciolatek zapisał się do młodzieżowej sekcji w ówczesnym PODCHORĄŻAKU Szczytno. Jego pierwszym trenerem był Tadeusz Justka, a kolegami z boiska - m.in. Eligiusz Grabowski, Stanisław Siurnicki i Stanisław Trojanowski. Przechodząc kolejne kategorie wiekowe trafił do seniorów, ale dalszą jego piłkarską karierę w szczycieńskim klubie przerwało powołanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Po dwóch latach spędzonych w Grudziądzu podjął pracę w nowootwartym w Szczytnie zakładzie Unitra-Cemi, gdzie czynnie uczestniczył w życiu sportowym załogi. W 1980 r. przeniósł się do pracy na kolei i osiedlił w Wielbarku, gdzie mieszka do dziś. Po przeprowadzce wrócił na murawę piłkarską występując w B-klasowej OMULWI Wielbark. Równolegle brał udział w rozgrywkach tenisa stołowego.

W 1998 r. za namową działaczy sportowych Henryka Gabryela i Andrzeja Karcza ukończył kurs sędziowski. I tak zaczął się nowy etap w jego życiu, który wyznaczyła praca arbitra piłkarskiego. Pierwszy mecz, w którym wystąpił w tej roli w kwietniu 1998 r., toczył się między TĘCZĄ Biskupiec i MRĄGOWIĄ Mrągowo w klasie okręgowej seniorów.

Jego wzorem sędziowskim jest Włoch Pierluigi Collina, którego szczególnie ceni za stanowczość i konsekwencję.

Jak długo jeszcze zamierza rozstrzygać w piłkarskich potyczkach?

- W listopadzie tego roku kończę 50 lat, a więc, zgodnie z przepisami, będę mógł jeszcze sędziować przez 5 lat. Potem zostanę pewnie obserwatorem i skupię na pracy w moim klubie OMULWI Wielbark, w którym pełnię funkcję przewodniczącego komisji rewizyjnej - mówi Ryszard Kubacki i dodaje, że jego marzeniem jest, by obecnie A-klasowy zespół awansował w najbliższych latach do klasy okręgowej.

Zamiłowanie do piłki nożnej podzielają jego dwie, już dorosłe, córki. Żona natomiast podchodzi do jego hobby z dużą tolerancję. Nieukrywaną sympatią cieszy się u kolegów z piłkarskiego światka sędziowskiego.

- Ma niebywałe poczucie humoru i dlatego nazywany jest w naszym gronie kawalarzem. Opowiadając kawały, często doprowadza nas do łez - mówi o nim sędzia i działacz piłkarski Zbigniew Dobkowski. - Rysiu sędziuj nam jeszcze wiele lat i niech cię dobry humor nigdy nie opuszcza.

(o)

2004.05.12