Telefoniczna demolka

3 lutego nie wadząca nikomu, a wielu wręcz pomocna budka telefoniczna (jedna z dwóch, jakie stoją na placu Juranda) została poważnie zdemolowana przez nieznanych wandali. Ze szklanych niegdyś drzwi pozostał ślad w postaci walających się wokół odłamków szkła. Tylna zaś ścianka choć mocno nadwerężona, trzyma się jeszcze, mimo że jej dolna połowa pokryta jest siatką pęknięć przypominających gigantyczną pajęczynę - fot. 1.

A jest to tym boleśniejszy akt wandalizmu, iż dotyczy nie takiej zwykłej sobie budki, ale tej specjalnej dla osób niepełnosprawnych.

- Co to się wyrabia i dlaczego ciągłe czyny chuligańskie mają miejsce? - skarżył się "Kurkowi" zadziwiony stały czytelnik i współpracownik gazety.

Nie mógł bowiem pojąć, jak to się dzieje, że sprawcy pozostają nieuchwytni (bezkarni), podczas gdy nieomal nad swoimi głowami, kiedy siali destrukcję, mieli kamerę policyjną (słup na rondzie - przyp. red.). I co - nic?

Ano, rzeczywiście wygląda to na to, iż monitoring sobie, a wandale sobie - mogą grasować w najlepsze i nikt tego nie widzi, mimo kamer.

A przy okazji - to jest jeszcze i inny aspekt tej sprawy, choć może nie tak już dokuczliwy, ale...

Bo chodzi o to, iż minęło dni kilka od demolki, a szkło wala się tak, jak walało się pierwszego dnia, tyle że bardziej jest rozproszone, rozwleczone ludzkimi nogami.

Kto by jednak sądził, iż jest to rekord opieszałości miejskich służb porządkowych, ten jest w wielkim błędzie.

NIEZWYKLE TRWAŁA TAŚMA

Tuż obok zniszczonej budki, w luce między zakładem fotograficznym, a siedzibą "Kurka" stoi grupka drzewek, owinięta, nie wiedzieć czemu, ostrzegawczą taśmą - fot. 2.

Co miałoby to znaczyć?

Ho, ho! I tu uwaga, bo sprawa jest "poważna" - całość (oznakowanie) stanowi ostrzeżenie o znalezionym tu niewypale z czasów II wojny światowej.

No to zapytajmy: kiedy znaleziono niewypał? Ano 24 października 2003 r. Czytelników pragnę jednak uspokoić, bo zaraz tego samego dnia został on wywieziony na poligon saperski celem zdetonowania ("KM" nr 43/2003). Tyle, że taśma, jak ją wówczas zawieszono, tak wisi do dzisiaj. Przetrwała jesień, przetrwa zapewne i zimę.

NIESPODZIEWANA BLOKADA

Między ul. Wielbarską a ul. Pola ciągnie się ulica-skrót o nieokreślonej bliżej nazwie. Wybrawszy się w te okolice, zauważyłem iż wskaźnik paliwa w moim maluchu wyraźnie opadł, więc skręciłem w nią, gdyż obok usytuowana jest stacja benzynowa. Gdy zatankowałem, chciałem podążyć tą ulicą, aby dostać się do schroniska dla zwierząt. Daleko jednak nie ujechałem, drogę bowiem całkowicie zablokował tir. I to nie w sposób, w jaki myślicie Szanowni Czytelnicy. Nie zagradzał mi drogi dlatego, że w tym miejscu jezdnia jest wyjątkowo wąska, a wprost przeciwnie - minęłyby się tutaj nie dwa, nie trzy, a cztery co najmniej tiry - taka jest szeroka!

Co zatem się stało?

Ano tir wykonał dość niespodziewany manewr - postanowił zawrócić - fot. 3.

Widać zagalopowawszy się nie w tę okolicę gdzie zamierzał, postanowił się wycofać. Tyle, że sztuka ta nie udała mu się do końca. Koła potężnego samochodu trafiwszy na topniejący lód zaczęły obracać się w miejscu i wóz zaklinował się - nie był możliwy ani ruch do przodu, ani do tyłu.

Mniejszy pojazd osobowo-towarowy który nadjechał od strony byłej "Unimy" ominął jakoś zawalidrogę wykonując precyzyjne manewry po chodniku. Jego śladem poszli, a właściwie pojechali inni kierowcy - fot. 4. Nieco później z przeciwnej strony nadjechał ciągnik rolniczy, no i powstał impas. Ten z chodnika nie mógł już skorzystać, zbyt było tam wąsko - fot. 5.

No i korek drogowy gotów. Jezdnia zablokowana nie wiadomo na jak długo, gdyby nie to, iż ciągnik okazał się na tyle mocarny, że wyciągnął tira z opresji i to dosłownie, bo wziął go na hol, czyli linkę i wydostał na bardziej przyczepny grunt.

WODA NA MIEJSKICH LODOWISKACH

Na początku zimy meteorolodzy zapowiadali, iż najzimniejszym miesiącem tej pory roku będzie grudzień. Prognozy okazały się nieprawdziwe. Na razie najbardziej chłodnym był styczeń ze średnią temperaturą - 6,5oC, tj. znacznie niższą od przeciętnej, która wynosi - 2,5oC. W związku z tymi mrozami zapanowały świetne warunki do uprawiania łyżwiarstwa, wszak pod warunkiem, iż zbuduje się lodowiska. No to chłopaki z MOS-u się postarali i napracowali. Nie tylko przy lodowisku przy MOS-ie, bo niestrudzony Zbigniew Dobkowski pomagał także młodzieży przy budowie osiedlowego lodowiska na kortach przy ul. Lipperta i ul. Żeromskiego.

Dzieci i osoby starsze miały sporo uciechy i w dużej gromadce ślizgali się po lodowej tafli - fot. 6. Tymczasem przyszedł luty - teoretycznie najzimniejszy miesiąc zimy, a tu temperatury plusowe, nawet do +10oC. Lód ze stanu stałego przeszedł w stan ciekły i zamiast lodowisk są teraz w ich miejscu mini-bajorka, dobre do hodowli arktycznych ryb akwariowych - fot. 7.

Gdyby nie te kilka krótkich mroźnych dni, które umożliwiły uprawianie łyżwiarstwa, można by rzec, iż wysiłek budowniczych lodowisk okazał się daremny.

Miejmy jednak nadzieję, że prawdziwa zima jeszcze wróci.

2004.02.11