Wydawać by się mogło, że mieszkańcy Dźwierzut, którzy sprzeciwiają się budowie w tej miejscowości wieży telefonii komórkowej, mogą na razie odetchnąć z ulgą. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję wójta Czesława Wierzuka w sprawie odmowy uchylenia jego wcześniejszej zgody na ustalenie lokalizacji inwestycji. Tymczasem starostwo, mimo toczącego się w SKO postępowania, wydało pozwolenie na budowę wieży.

Zamieszanie wokół wieży

NIE POWIADOMIŁ WŁAŚCICIELI

Sprawa budowy wieży telefonii komórkowej na ul. Kajki w Dźwierzutach ciągnie się już od dwóch lat. Decyzję dotyczącą jej lokalizacji wydał jeszcze wójt Tadeusz Frączek, jednak odwołanie od niej złożył właściciel działki sąsiadującej z tą, na której miałby stanąć obiekt. Domagał się on wznowienia postępowania administracyjnego, uzasadniając to tym, że powinien być uznany w nim za stronę, a tymczasem o zamiarach inwestora dowiedział się przypadkowo. Podobne uwagi zgłaszali również inni mieszkańcy, uznając, że nie byli informowani o inwestycji mogącej mieć negatywny wpływ na ich zdrowie. Pod petycją sprzeciwiającą się budowie wieży, skierowaną już do obecnego wójta, Czesława Wierzuka, podpisało się około 300 osób. Wójt wznowił w marcu postępowanie administracyjne w tej sprawie. Po jego przeprowadzeniu utrzymał jednak w mocy decyzję swojego poprzednika. Uzasadniał to m.in. tym, że skoro zamierzenie było zgodne z obowiązującymi przepisami, nie mógł odmówić zgody na jego lokalizację. Zapewniał też, że władze na bieżąco informowały lokalną społeczność o toczącym się postępowaniu. Dlatego uznał jednak, że protesty nie są wystarczającą podstawą do zablokowania inwestycji. Mieszkańcy nie dali za wygraną i zaskarżyli rozstrzygnięcie władz gminy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Organ ten pod koniec listopada uchylił decyzję dotyczącą odmowy ustalenia ostatecznej lokalizacji wieży i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi pierwszej instancji. Głównym powodem było, według SKO, naruszenie zasady czynnego udziału stron w postępowaniu administracyjnym. Wznawiając je, gmina pominęła … właściciela działki, na której miała być zlokalizowana inwestycja.

STAROSTWO WYDAJE POZWOLENIE

Tymczasem, jeszcze zanim swoje stanowisko zajęło kolegium, 24 listopada szczycieńskie starostwo wydało już pozwolenie na budowę wieży, opierając się m. in. na tym, że dysponuje ostateczną decyzją o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Zdaniem mieszkańców zaangażowanych w sprawę, takie działanie jest niedopuszczalne.

- Jak można było wydać pozwolenie na budowę, nie mając ustalonej lokalizacji? – zastanawia się jedna z mieszkanek, sugerując, że w przyszłości może to zaowocować dużymi odszkodowaniami, które samorząd będzie musiał wypłacić inwestorowi, jeśli okaże się, że decyzje zostały podjęte z naruszeniem prawa.

Naczelnik Wydziału i Architektury w starostwie, do niedawna wicewójt gminy Dźwierzuty Krzysztof Żyłka odpowiada, że wszystko jest zgodnie z przepisami. Według niego SKO nie podważyło decyzji dotyczącej lokalizacji z kwietnia 2010 roku, na której opierał się, wydając pozwolenie na budowę.

- Kolegium uchyliło decyzję z tego roku, o wznowieniu postępowania. Ta, na której my się opieraliśmy, wciąż funkcjonuje w obiegu prawnym – tłumaczy naczelnik. Powołuje się przy tym na ustawę o planowaniu przestrzennym, która stanowi, że jeśli od wydania decyzji lokalizacji celu publicznego upłynęło 12 miesięcy, to nie można jej już uchylić.

- W takiej sytuacji kolegium może jedynie stwierdzić, że nastąpiło naruszenie prawa, ale decyzja pozostaje w obiegu – mówi Żyłka.

WŁADZA MA ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI

Mieszkańców, niezależnie już od rozstrzygnięcia SKO, bulwersuje to, że wójt nie wziął pod uwagę ich zdania. Tymczasem, jak się okazuje, inni samorządowcy w podobnych sprawach słuchali głosu miejscowej społeczności. W 2006 roku inwestor podjął starania o budowę wieży telefonii na stadionie miejskim na ul. Śląskiej w Szczytnie. Wówczas zdecydowany protest zgłosiła wspólnota mieszkaniowa sąsiadującego z nim bloku.

- Ówczesny burmistrz Paweł Bielinowicz nie wydał wtedy zgody na lokalizację, uzasadniając to tym, że nie jest to inwestycja pożytku publicznego – wspomina szef wspólnoty z ul. Śląskiej Zbigniew Chrapkiewicz. - Niezależnie, co mówią na ten temat przepisy, władze zawsze przed podejmowaniem podobnych decyzji powinny rozmawiać z mieszkańcami – dodaje.

(ew)