Od początku czerwca trwa w Szczytnie akcja czipowania psów finansowana przez Urząd Miejski. Do tej pory w szczycieńskich gabinetach weterynaryjnych oznakowano około 700 czworonogów. To połowa przewidzianego na ten rok planu. Zdaniem koordynatorów akcji, spełnia ona swoją rolę, mobilizując właścicieli do lepszej opieki nad pupilami.

ZNAKOWANIE IDZIE NAPRZÓD

ZACZIPUJĄ WIĘCEJ NIŻ PLANOWALI

O potrzebie wprowadzenia czipów mówiło się w Szczytnie od dawna, ale dopiero w tym roku miasto znalazło na ten cel środki. Służyło temu podniesienie z 20 do 30 złotych podatku za posiadanie psa. Samorząd przeznaczył na znakowanie czworonogów 40 tys. złotych. Za tę kwotę zakupiono czipy oraz czytniki pozwalające odczytywać kody identyfikujące właściciela zwierzęcia. Otrzymała je straż miejska oraz schronisko. Planowano, że w tym roku zaczipowanych zostanie tysiąc psów spośród 4 tysięcy mieszkających w mieście. Liczbę tę udało się jednak zwiększyć do 1400.

- Stało się tak dzięki temu, że znaleźliśmy firmę, która nie pobiera opłat za wprowadzanie informacji o zwierzętach do bazy danych - tłumaczy inspektor Krystyna Lis, która z ramienia Urzędu Miejskiego w Szczytnie koordynuje przebieg akcji. Do tej pory zaczipowano już około 700 szczycieńskich czworonogów. Znakowaniem zajmuje się sześć gabinetów weterynaryjnych, które zawarły z urzędem stosowne umowy. Zdaniem Krystyny Lis przedsięwzięcie, choć na razie nie obejmuje wszystkich czworonogów, już zaczyna spełniać swoje zadanie.

- Na pewno mobilizuje to właścicieli do lepszego pilnowania swoich psów. Nie zdarzyło się do tej pory, byśmy natrafili na zaczipowanego czworonoga biegającego luzem.

TRZEBA NAMAWIAĆ

Krystyna Lis podkreśla, że dużą rolę w zachęcaniu mieszkańców do znakowania czworonogów odgrywają lekarze weterynarii. Jeden z nich, Andrzej Sokołowski od czerwca zaczipował już ponad 200 psów. Przyznaje, że ich posiadacze nie zawsze są skłonni poddać swojego pupila temu zabiegowi.

- Czasem muszę długo ludzi namawiać i przekonywać, by oznakowali psa - mówi doktor Sokołowski. Wielu z nich chce w ten sposób uniknąć płacenia podatku za psa. Kiedy zwierzę po zaczipowaniu trafi już do bazy danych, właściciel nie uniknie obowiązku jego uiszczenia.

Szczycieńscy lekarze weterynarii zgadzają się, że akcja w dalszej perspektywie przyniesie pożądane skutki. Niektórzy z nich wskazują jednak na pewne mankamenty całego przedsięwzięcia.

- Znakowanie psów powinno zacząć się od początku stycznia, a nie czerwca, tak, by połączyć je ze szczepieniem przeciw wściekliźnie. Wielu właścicieli do tej pory zdążyło już zaszczepić zwierzęta i drugi raz nie przyjdzie do weterynarza - mówi lekarz weterynarii Jarosław Tołoczko, który do tej pory zaczipował około 150 psów. Jego zdaniem cała akcja jest też zbyt słabo rozpropagowana.

- W prasie ukazało się chyba tylko jedno ogłoszenie. Niektórzy właściciele zwierząt nawet nie wiedzą, na czym w ogóle polega czipowanie - zauważa lekarz.

NA INNYCH WYMUSI UNIA

Z problemem bezpańskich i wałęsających się psów od lat boryka się sąsiadująca z miastem gmina Szczytno. Na razie, na mocy uchwały o utrzymaniu czystości na swoim terenie, jej samorząd jest zobowiązany do znakowania czworonogów za pomocą numerków. Ta metoda nie zdaje jednak egzaminu.

- Jeśli ktoś chce wygonić psa, to po prostu odczepia mu obrożę z numerkiem i wyrzuca zwierzę - mówi Krzysztof Fajbuś z Urzędu Gminy Szczytno. Od dłuższego czasu samorząd planuje wprowadzenie czipów na swoim terenie.

- W ciągu najbliższych trzech lat na pewno będziemy musieli to zrobić, bo zobowiązują nas do tego nowe przepisy unijne - zapowiada Krzysztof Fajbuś.

Miasto Szczytno jest na razie jedynym samorządem w powiecie, który wprowadził akcję czipowania psów. Zdaniem Krzysztofa Fajbusia znakowanie zwierząt ma sens jedynie wtedy, gdy obejmuje szerszy obszar niż teren jednej czy dwóch gmin.

- Pozwala to uniknąć przeganiania zwierząt z miasta do gminy czy odwrotnie, tak jak ma to miejsce obecnie.

(łuk)